PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=34774}

Animatrix

The Animatrix
7,5 26 398
ocen
7,5 10 1 26398
7,0 9
ocen krytyków
Animatrix
powrót do forum filmu Animatrix

Animatrixa w całości nie obejrzałem, więc nie oceniam. Ale niedawno widziałem jeden z jego odcinków - The Second Renaissance - i o nim chcę parę rzeczy powiedzieć.

Odcinek ów zainteresował mnie z tego podstawowego względu, że pokazywał historię upadku ludzkości - a że tak jest, dowiedziałem się całkiem przypadkiem. Zainteresowało mnie to, ponieważ generalnie z niewiarą przyjmuję wizje wojny ludzi z maszynami, w której ci pierwsi dostają ostro po tyłkach. Setki lat wojen, rozwoju taktyki oraz narzędzi zniszczenia i mordu robią swoje, zatem historia w Matriksie budziła moje wątpliwości. No i się, niestety, potwierdziły - bowiem maszyny w żaden sposób nie mogłyby wygrać wojny w taki sposób, w jaki to pokazano.

Aby była ścisłość - TSR mi się podobało. Na pewno zrobiło na mnie wrażenie to, że przedstawiono nas jako wcale nie tę dobrą stronę konfliktu. Niemałe wrażenie zrobiła na mnie również większość drugiej części tego filmiku - jej generalny wydźwięk jest bardzo niepokojący, a takie sceny, jak wyciąganie człowieka z "konserwy", po prostu zostają w pamięci. Świat Matrixa nagle wydał mi się bardziej mroczny po obejrzeniu TSR. Podobała mi się również generalna kreska oraz animacja (bardzo dobrze wyszły tutaj sceny "z kamery" - obraz chwieje się w nich naturalnie, jak należy). Tyle tylko, że zaserwowana historia jest pełna nonsensów. Oto najważniejsze z nich:



1. Maszyny budują swoje własne miasto, i po paru latach nagle produkują tyle towaru, że mają większą potęgę industrialną, niż cały glob ziemski. Litości, przecież to jest jakaś bzdura totalna. Rozumiem, że ludzi pozbawiono właśnie taniej siły roboczej, ale proszę - czy automatyka w fabrykach wymaga zastosowania SI? I skąd właściwie maszyny brały surowce na produkcję tych wszystkich cudeniek? Przecież w miejscu, gdzie powstało 01, nie było żadnych nieprzebranych bogactw naturalnych. Mogłyby je co prawda kupować od ludzi - ale w takim razie dlaczego później sprzedawały gotowe produkty po tak niskich cenach? Wystarczyłoby, żeby ich dostawcy podnieśli ceny - i konkurencyjność produktów z 01 zmalałaby drastycznie.

2. Maszyny przychodzą do ludzi, bona fide proponując im nie tylko współpracę, ale nawet przedstawiając plan na rozwiązanie kryzysu gospodarczego, który ONZ sen z powiek spędza. Kto przy zdrowych zmysłach odprawiłby takich ambasadorów z kwitkiem?

3. Ludzie zalewają 01 dywanowym nalotem atomówek, po czym archiwistka tłumaczy nam, że to niewiele dało, bo maszyny były odporne na ciepło i promieniowanie - bullshit. Broń atomowa tak podnosi temperaturę, że wszystkie zabudowania miejskie w 01 po prostu by się stopiły na surówkę. Nieprawdą jest również, że promieniowanie by nie szkodziło maszynom - ono bardzo źle działa na znane stopy metali, powodując ich korozję. Na ten przykład, pojazdy wykorzystywane do walki ze skutkami awarii reaktora w Czarnobylu, po całej tej akcji nadawały się tylko na złom. A ktoś mi wciska, że to maszynom w 01 nic by nie zrobiło? Akurat. Nie wspomnę już nawet o tym, że taka atomówka posiada bardzo dla maszyn niebezpieczny skutek uboczny w postaci EMP - który również w odległej (Matrix) przyszłości, jest dla owych maszyn zresztą zabójczy. Nie muszę chyba tłumaczyć, co by to dla mieszkańców 01 oznaczało. Nawet jeśli ukryli się w schronach (co sugeruje matriksowa wikipedia), to po wyjściu na powierzchnię nie znaleźliby niczego przydatnego - te budynki, które nie uległyby zagładzie, byłyby bezużyteczne "dzięki" EMP. O fabrykach i całej infrastrukturze, niezbędnej do prowadzenia wojny, mogliby spokojnie zapomnieć - jak również mogliby zapomnieć o produkowaniu Sentineli i innych nowinek, jakie rzucili do walki z ludźmi. W rzeczywistości więc wojna powinna była się już w tym momencie skończyć - niedobitki owego bombardowania byłyby systematycznie tępione. No, ale taki koślawy plot device pozwolił jakoś z tego wybrnąć (choć sensu ten bełkot o "maszynowej" odporności na ciepło i promieniowanie, nie ma żadnego).

4. Jaki sens miała operacja Dark Storm ("zaciemnienie" nieba)? Dla mnie żadnego. Gorzej - była idiotyzmem. Nawet jeśliby spełniła swoje zadanie (co się oczywiście nie stało), to w krótkim czasie doprowadziłaby do dewastacji środowiska naturalnego, na którym przecież opiera się nasze przetrwanie. Bez Słońca nie ma wegetacji, bez wegetacji nie ma rolnictwa i hodowli, bez rolnictwa i hodowli nie ma żywności. Operacja Dark Storm była więc tylko i wyłącznie skomplikowanym sposobem na popełnienie globalnego samobójstwa. Do tego również ludzie mieli zaawansowany technologicznie sprzęt, który opierał się na energii solarnej - homo sapiens osiągnęli tę dodatkową "przewagę", że się owego sprzętu pozbawili... Ja się pytam, co za skończony idiota wymyślił w ogóle ten plan - i skąd oni wyłuskali tylu idiotów, żeby nimi wypełnić całą salę, by mogli zgodnie klaskać w zachwycie?

5. Ta wojna jest ewidentnie prowadzona przez imbecyli - pomimo setek lat wojen, "taktyka" ludzi w tym filmie sprowadza się do XVIII-wiecznego schematu, takiego z okrzykiem "SZARŻAAA!!!". Nie to jest zresztą najgorsze - kiedy bowiem na scenie pojawiają się Sentinele i inne większe sztuki, nagle okazuje się, że całą naszą niszczycielską broń gdzieś wcięło. Gdzie się podziały czołgi i broń przeciwpancerna, której już w dzisiejszych czasach jak nasrał na naszej poczciwej ziemi? To znaczy - czołgi jakieś (pojedyncze...) są, ale nie widziałem, żeby choć raz wystrzeliły z głównego działa. Współczesny pocisk przeciwpancerny (ze stożkiem miedzianym, który przewierca się przez pancerz praktycznie w postaci plazmy) potrafi przebić się przez 150 mm pancerza ze zubożonego uranu... a oni czego używają w odległej przyszłości? Piechoty z karabinami? Litości. Nawet mechy (design fajny, gorzej z resztą...) nikt nie pomyślał, aby wyposażyć w wyrzutnie rakiet, na przykład - o nie, mają tylko karabiny, tyle że większe od tych dzierżonych przez piechotę (chociaż trzeba im oddać sprawiedliwość - w przeciwieństwie do APU z filmu, są opancerzone, przez co nie wystarczy po prostu podlecieć blisko, aby załatwić pilota - trzeba tę puszkę laserowym otwieraczem potraktować).
W skrócie - broń przeciwpancerna? Nie ma. Wsparcie lotnicze - śmigłowce, bombowce, myśliwce? Nie ma. Artyleria? Nie ma. Marynarka? Na co ona komu. Cały arsenał ludzi to karabiny i lekkie działka (tudzież jakieś emitery elektromagnetyczne, które i tak szybko się psują...), przez co mam wrażenie, że owa armia przyszłości dostałaby w d*** także od armii współczesnej i zwykłych, poczciwych Abramsów (albo nawet i Twardych). Przepraszam bardzo, ale ktoś tu mnie chyba ma za idiotę...

6. W akcie desperacji, ludzie zrzucają walczącym wojskom atomówki na łby, aby jakoś się z maszynami rozprawić. Co to robi robotom? Nic. To jest zresztą rozwinięcie tej bzdury z nuklearnym bombardowaniem 01 - w rzeczywistości kilka takich atomówek wystarczyłoby, żeby zredukować liczebność armii maszyn do zera. EMP wyłączyłby je z gry momentalnie. Można co prawda teoretyzować, że maszyny znalazły jakąś ochronę przed EMP - ale to zwyczajna g...uzikprawda, bo w filmach widać wyraźnie, że maszyny są wobec niego całkowicie bezbronne.



Reasumując - oddziaływanie filmu na emocje? Spore. Wrażenia? Niezatarte. Sens? Hmmm... żaden.

Himiteshu

Nie mam nawet konsoli. Lubię Lizardmana :P.

ocenił(a) film na 8
Der_SpeeDer

Teraz nazywa się Aeon :P w sumie zawsze miał tak na imię

Himiteshu

Wiem - i swoją drogą, bardzo mnie bawi, że ludzie robią teraz wielkie oczy, gdy widzą, że obecnie jako Aeon figuruje. A potem jeszcze większe, gdy im się mówi, że on od zawsze miał tak na imię i że był kiedyś człowiekiem :P.

ocenił(a) film na 8
Der_SpeeDer

W sumie bardziej mi pasowała do niego tarcza i topór niż teraz dwa topory

ocenił(a) film na 8
Der_SpeeDer

1. Jest to jak najbardziej możliwe biorąc pod uwage to że ich produkty były lepsze a tańsze i mogli skupic dysponowac ogromnym kapitałem . Ludzi nie pozbawiono taniej siły roboczej a wlasciwie całej siły produkcyjnej. Jak wiemy z pierwszej czesci nowego odrodzenia rasa ludzka zachystnela sie odkryciem SI a sama zajeła sie no coż dekadendzkim piciem i innymi "rozrywkami" oddając stery przemysłu czy usług robotom (roboty odpowiadaja w animacji własciwie wszystko ). Zapewne ludziom nie było łatwo powrocic do sytuacji sprzed SI (uczyć sie od nowa obslugi maszyn , budowy itd.).Embarga embargami a biznes to biznes . Tam gdzie można zarobic zawsze znajdzie sie ktos kto chce zarobić i sprzeda surowce . Lepiej sprzedac i zarobić niż podniesc ceny i niezarobic wogole.
2. Sytuacja analogiczna jakby w czasie drugiej wojny zydzi wyslali swoich ambasadorów do hitlera. Ludzie traktowali maszyny jak cos gorszego od siebie podobnie jak niemcy traktowali zydów jak podludzi.
3. Dziura w fabule. choc mogly miec swoje fabryki pod ziemia a miasto to tylko przyslowiowy czubek gory lodowej . Ale to tylko domysły.
4. Jedno slowo Desperacja. Kiedy nie ma innej drogi lapiemy sie ostatniej deski ratunku . I czy jest to logiczne i mądre czy nie to tak poprostu jest . Historia ludzkosci pełna jest przykładów.
5 Kolejna dziura w fabule a wystarczylo powiedziec ze SI moglo "zainfekowac" swoimi programami ludzkie komputery i maszyny (cos jak w trzecim terminatorze skynet) co równalo by sie temu ze ludzkosc zostalaby pozbawiona wlasciwie obrony.
6. Następna dziura w fabule.

Der_SpeeDer

Od długiego czasu zastanawiam się nad zasadnością postępowania, które prezentujesz, czyli upierdliwego przyczepiania się do szczegółów, które nie mają najmniejszego znaczenia względem całości i wyszukiwania na siłę "błędów logicznych" i potknięć autorów. Czy to jest forma kompensacji za jakieś głęboko ukryte kompleksy na tle intelektu?

yemeth1

Witam kolejnego bęcwała, dla którego dziury logiczne jak stąd do niewidać, jak najbardziej mające znaczenie względem całości - bo podważające sens całej opowiedzianej historii - są "szczegółami" i "potknięciami". Ale cóż - jak stwierdziła Zofia Nałkowska w "Granicy" - "co dla jednego jest sufitem, dla innego jest podłogą".

Często się też mawia, że takie oczywiste, niewymagające "przyczepiania się" (bo bijące wręcz po oczach, natychmiast przy pierwszym oglądaniu) i widoczne na pierwszy rzut oka brednie obrażają inteligencję widza. I tu leży pies pogrzebany - trzeba najpierw mieć inteligencję, żeby poczuć się obrażonym. Ty jej nie masz - bo jesteś idiotą - to i nie czujesz się obrażony. I robisz wielkie oczy, gdy ludzie inteligentni od razu widzą bzdury, których ty musiałbyś się "doszukiwać" - bo brak inteligencji ci nie pomaga w ich natychmiastowym i bezproblemowym dostrzeżeniu.

Der_SpeeDer

Przyjacielu, czy poza obrzucaniem mnie miałkimi inwektywami jesteś w stanie podać jakieś KONKRETNE argumenty na poparcie swych tez? Chociażby punk pierwszy - co ma ekonomia do historii opowiedzianej w "Matriksie", którego "Animatrix" jest uzupełnieniem? W jaki sposób podważa jej sens?

yemeth1

Argumenty już podałem - to, że ty czytać nie umiesz, zupełnie mnie nie obchodzi.

Der_SpeeDer

To nie są argumenty, to jest zwykłe pierd*lenie :) Poproś mamę żeby ci odłączyła internet, bo źle na ciebie wpływa. Ty na niego też.

yemeth1

Jak to powiedział Eurypides - mów mądrze do głupca, a nazwie cię idiotą...

Der_SpeeDer

ad 1 energie maja ze słońca czyli za darmo , surowce maja od ludzi po tej samej cenie. Lecz wytworzenie nie kosztuje ich nic nie musza sobie płacić i tym przebijają ludzi oni musza się utrzymywać, właśnie przez to rozpoczęła się wojna.

ad 2 Duma patrz dzisiejsza Rosja Korea Płn. Niemcy USA można by wymieniać w nieskończoność przykłady

ad 3 Twierdzisz że Inteligentne maszyny nie stworzyły by odpowiednich schronów przeciwko atomówkom przecież takie schrony są w USA i w Rosji

ad 4 Czy ludzkość przedtem nie wpadała na głupie pomysły wpadała Hitler Stalin i dziesiątki innych więc ten co to wymyślił był kolejnym idiotom

ad 5 Po pierwsze zobaczyliśmy urywek walki nie całą serie walk prze XX lat, nie wiemy jaki to okres walk jakie miejsce jaki czas jaki jest stan wojsk ot taki urywek. Więc ciężko jest cokolwiek napisać na ten temat mamy za mała ilość materiału do komentowania a szkoda

ad 6 Tu się zgodzę głupie to było

ocenił(a) film na 9
Der_SpeeDer

Na trzech stronach komentarzy ani razu nie pada termin "technologiczna osobliwość", a on jest kluczowy dla rozstrzygnięcia, czy pokazany scenariusz jest możliwy.

cyc2

A po co się aż tak zagłębiać? Ta historia jest pozbawiona elementarnej logiki już na fundamentalnym poziomie - to bajeczka o robotach, co to zbudowały miasto z niczego, przemysł też z niczego, produkowały na masową skalę broń i maszyny bojowe... też z niczego, a potem z tego jednego miasta rzuciły się na rympał na cały świat, wygrały i tyle. Aha, i przedtem wytrzymały bez większego szwanku dywanowe bombardowanie nuklearne. Bo-tak-się-komuś-zachciało.

Naprawdę uważasz, że takie coś zasługuje na rozprawianie o technologicznej osobliwości? :/

Jak mówiłem na samym początku - TSR zrobiło na mnie wrażenie ze względu na sugestywną symbolikę, mroczny klimat i oprawę audio-wizualną. Ale nie ze względu na fabułę, bo ta jest bezdennie głupia i skreślona na kolanie.

ocenił(a) film na 9
Der_SpeeDer

Pytania, po co się tak zagłębiać, nawet nie skomentuję. Mam za to pytanie, po czym wnioskujesz, że maszyny zbudowały miasto i przemysł z niczego? W kilkuminutowej animacji, której fabuła nadawałaby się na 2-godzinny film, niedopowiedzeniem jest, z jakich środków to wszystko zbudowano. W tej dyskusji chyba jednak wszystko rozbija się o to, jak to w ogóle możliwe. Ano teoretycznie możliwe w naszym świecie, jeśli sztuczna inteligencja przekroczy zdolności ludzkie i zacznie projektować jeszcze lepsze sztuczne inteligencje. Rozwój technologii będzie wykładniczy i niemożliwy do zrozumienia dla większości ludzi, o ile nie wszystkich. To w świecie realnym (hehehe). Drugą kwestią, na którą brak słów, to nazywanie bajeczką o robotach fabuły SCIENCE-FICTION.

cyc2

"Pytania, po co się tak zagłębiać, nawet nie skomentuję"

I całe szczęście. Na podstawie moich dotychczasowych doświadczeń wiem, że i tak nie miałbyś nic do powiedzenia. W każdym razie - nic, co miałoby sens.
Proponuję, żebyś wspomniał jeszcze o komputerze matrioszce - ot, kolejny mądry termin, żeby nieudolnie zamaskować powyższy fakt.


"W kilkuminutowej animacji, której fabuła nadawałaby się na 2-godzinny film, niedopowiedzeniem jest, z jakich środków to wszystko zbudowano"

Tu nie chodzi o długość filmu. Już mówiłem - tu chodzi o błędne założenia w fundamentalnych kwestiach, które natychmiast obracają całą historię w gigantyczny nonsens. Nieważne, czy zmarnujesz pięć minut, czy dwie godziny, na próbę wymyślania usprawiedliwienia dla ewidentnych bzdur - możesz co najwyżej wymyślić kolejny stek bzdur. Rozmaite osoby tutaj, w temacie, miały nie dwie godziny, ale kilka lat, żeby mi wytłumaczyć, skąd maszyny wytrzasnęły materiały i surowce, żeby w ogóle zbudować to miasto - a co dopiero cały przemysł, deklasujący resztę światowej produkcji. Nikt nie zdołał tego zrobić - wymyślali tylko kolejne brednie, co jedna, to głupsza od poprzedniej. Komuś się nawet ubzdurało, że maszyny zbudowały to miasto i przemysł z iluś tam, zardzewiałych robotów, które ludzie zniszczyli i utopili w morzu po nieudanych protestach. Zaiste, kilka ton rdzy to świetna baza surowcowa (i to jeszcze na wiele dekad).

Jezusicku nazareński... w takim "Terminatorze" (który sam w sobie nazbyt mądrym filmem nie jest) krótka ekspozycja w wykonaniu Reese'a miała nam wystarczyć, żebyśmy poznali przebieg wojny z maszynami i przyczyny, dla których ludzie tę wojnę (a przynajmniej jej początkowy etap) przegrali. Bo maszyny po prostu miały środki, żeby już na dzień dobry zniszczyć cywilizację ludzką, bo jakiś geniusz dał temu cholernemu Skynetowi dostęp do broni i arsenału nuklearnego. Jest w tej sytuacji logiczne, że cywilizacja człowieka tego nie przetrwała - i teraz pozostały tylko niedobitki, prowadzące partyzantkę gdzieś w ruinach. A maszyny w TSR? Jakie one miały środki? W jakim one były położeniu, żeby nagle - z czterech liter - zbudować sobie miasto? Skąd nagle wytrzasnęły surowce na budowę tej całej armii, której nie podołały całe ziemskie siły zbrojne? I jeszcze bezczelnie próbuje się to tłumaczyć tym, że film za krótki. "Terminatorowi" wystarczyła minuta, żeby nadać historii elementarny sens - a oszołomy w tym temacie twierdzą, że na to potrzeba dwóch godzin?

Najbardziej szokujący jest dla mnie w tym wszystkim fakt, że w ogóle natknąłem się na taką fanatyczną obronę. Spodziewałem się, że dla każdego jest widoczny fakt, iż fabuła TSR już w ogólnych zarysach nie ma sensu. Spodziewałem się, że ogólny konsensus będzie raczej taki, że "to prawda, te rzeczy nie mają sensu, a poza tym nie ma sensu jeszcze to i tamto... ale wiesz, co? Film i tak jest fajny". Szczególnie że sam wyraźnie nadmieniłem, że TSR mi się podobał, mimo tej głupiej fabuły. A co widzę zamiast tego? Zbiorową napaść niezrównoważonych psychicznie ludzi, którzy z fanatycznym uporem usiłują tę ewidentnie bzdurną fabułę "tłumaczyć" kolejnymi, coraz bardziej idiotycznymi pseudoargumentami. Oczywiście, dotyczy to tylko tych, którzy w ogóle silili się na argumenty - bo inni woleli rzucać tylko pustymi sloganami, taki jak ten właśnie, że "skoro nic nie wytłumaczono, skoro to fantastyka, to można wymyślić WSZYSTKO"!


"Drugą kwestią, na którą brak słów, to nazywanie bajeczką o robotach fabuły SCIENCE-FICTION"

Mnie brak słów na takich ludzi, jak ty - którzy urągają fantastyce jako takiej (źródle mojej fascynacji od dziecka) twierdząc, że "fantastyka" oznacza "można wymyślić każdą bzdurę". To zjawisko jest mniej więcej zrozumiałe, gdy idzie o profanów, którzy o fantastyce nic nie wiedzą, wyjąwszy wytarte do nieprzyzwoitości klisze, stereotypy i uprzedzenia. Ale kiedy z podobnie obraźliwymi sugestiami wyskakuje ktoś, kto ma czelność określać siebie mianem fana tego gatunku... Jeśli tacy jak ty są fanami science-fiction, to najwyraźniej osoby zachwycające się bułami z McDonalda są smakoszami.

A propos - natknąłem się niedawno (zupełnie przypadkiem) na Google Maps na komentarz takiej jednej pani odnośnie knajpy w moim mieście, gdzie podaje się naprawdę dobrej jakości hamburgery. Ręcznie wyrabiane bułki - świeżo pieczone każdego ranka, również ręcznie wyrabiane kotlety z prawdziwej wołowiny... Otóż zdaniem tej pani osoby, którym te hamburgery smakują, najwyraźniej nigdy nie próbowały "prawdziwych hamburgerów". Albowiem jak nazwać "prawdziwym hamburgerem" zwykłą bułkę ze sklepu (tak. Ręcznie zrobiona, upieczona tego samego dnia bułka, dla niektórych jest nieodróżnialna od tej z supermarketu. Co najwyraźniej im nie przeszkadza udawać krytyków kulinarnych) i burgera tak wielkiego, że nie da się go ugryźć... Cóż, jak Jędrzej Radek trafił do dobrego domu i dostał przyzwoity obiad, to - nie umiejąc się posługiwać nożem i widelcem - po prostu nadział klopsa na widelec i wpakował sobie w całości do ust... ale to był chłopski syn, żyjący pod koniec XIX wieku. Jest jak dla mnie żenujące, że teraz, na początku wieku XXI, nadal żyją ludzie, którzy nie umieją się posługiwać sztućcami i - jak ta pani - usiłują sobie ręcznie wpakować całe połcie do ust. I są bardzo zdziwieni, że się nie mieści. A potem włażą na Internet i piszą brednie o rzeczach, na których się kompletnie nie znają. Ani chybi, te "prawdziwe hamburgery", o których pisała tamta delikwentka, to zapewne wspomniane wcześniej buły z McDonalda.

Po co robię tę cokolwiek spontaniczną dygresję? Ano, po nic. Chcę tylko dać upust swojej niechęci wobec ludzi, którzy wypowiadają się tonem znawców, chociaż z każdego ich słowa bije nieznajomość tematu. A biorąc pod uwagę fakt, że - co już mówiłem - fantastyką i science-fiction fascynuję się od dziecka, szczególną pogardą darzę takich właśnie, którzy obrażają ten gatunek (i przy okazji moją inteligencję) twierdzeniem, że służy on tak naprawdę przede wszystkim do usprawiedliwiania kolosalnych głupot w fabule.

A bajeczką o robotach nazywam fabułę pozbawioną jakiegokolwiek sensu. Obecność robotów per se nie ma z tym nic, kompletnie nic wspólnego.


Nie mam ci już nic więcej do powiedzenia. Czytanie wypocin fanatycznych obrońców tego filmu, których jedyną linią obrony jest "nic nie wytłumaczono w tym filmie, a skoro tak, to można wymyślić WSZYSTKO", już dawno mi obrzydło. I nie chcę jeszcze bardziej tracić zdrowia, niepotrzebnie się wściekając na czyjąś głupotę.

ocenił(a) film na 9
Der_SpeeDer

Oj, zagłębiłeś się i to konkretnie.

ocenił(a) film na 7
cyc2

Ten gość przypomina mi właśnie ludzi z nowego renesansu :) Za nic w świecie nie jest skłonny uwierzyć że potężni i wspaniali ludzie mogą przegrać z maszynami .Chocby nie wiem co nie przyjmie tego do wiadomosci Podczas gdy ludzie mimo wielkiego postępu technologicznego, sa ułomni ,musza spać jeść ,odpoczywać, ruchac ,żeby moc cokolwiek zrobic,zawansowane maszyny nie musza.

Mogą robić to co ludzie a nawet więcej, SZYBCIEJ i LEPIEJ co daje im gigantyczna przewagę w starciu z rozleniwionymi uzależnionymI od SI ludźmi.

I jak najbardziej to jedno miasto mogło wygrać te wojne

Danio31b

Jak czytam taki bełkot, to mam ochotę zapytać interlokutora, czy świadomie obraża moją inteligencję, czy może po prostu jest zwyczajnie głupi. Ale zwykle odpuszczam sobie zadawanie takiego pytania, bo w większości przypadków znam odpowiedź (hint, hint: on niczego nie robi świadomie. On w ogóle nie ma świadomości czegokolwiek).

Nigdy nie przestanie mnie zdumiewać, że mogę sobie argumentować, ile chcę oraz powoływać się na konkretne przykłady, ile chcę - ale w odpowiedzi zawsze usłyszę tylko kolejny stek pustych, całkowicie abstrakcyjnych sloganów, które mają się absolutnie nijak tak do mojej argumentacji, jak i do treści utworu.


"Za nic w świecie nie jest skłonny uwierzyć że potężni i wspaniali ludzie mogą przegrać z maszynami"

Jawohl. A najlepszym tego dowodem jest przywoływany przeze mnie wielokrotnie przykład "Terminatora" - gdzie ludzie też przegrali z maszynami - który przeciwstawiam TSR jako przykład filmu z fabułą, która ma sens. Ale zaiste, powodem mojego nastawienia jest samo niezadowolenie z faktu, że ludzie przegrali wojnę z maszynami. Toż to logiczne, jak dwa a dwa cztery.

Niech sobie ludzie przegrywają z maszynami, ile chcą - ale niech dzieje się to chociaż w sposób, który miałby elementarny sens i logikę tudzież nie urągał mojej inteligencji. Scenarzyści TSR mogli napisać sensowne wprowadzenie do trylogii "Matrix" - mogli na przykład wymyślić, że ludzie podpisali na siebie wyrok, masowo produkując rozumne maszyny do celów wojskowych. W ten sposób sami stworzyliby armię, która później obróciłaby się przeciwko nim. Ale zamiast tego, woleli skreślić na kolanie bajeczkę o tym, że maszyny zbudowały sobie miasto z niczego, przemysł też z niczego, armię też z niczego, wytrzymały dywanowe bombardowanie nuklearne (oraz EMP) bo tak się komuś zachciało, a następnie rzuciły się z tego jednego miasta na rympał na cały świat i przy pomocy tej wyrafinowanej strategii wygrały - znów, bo tak się komuś zachciało. Aha, i jeszcze z ludzi na potrzeby tej historyjki zrobiono kompletnych, nieuleczalnych debili, którzy nagle zupełnie zapomnieli, jak się w ogóle prowadzi wojny, a poza tym postanowili popełnić globalne samobójstwo przy pomocy tej swojej operacji Dark Storm.

Już to wcześniej tłumaczyłem... chyba z dziesięć, dwadzieścia razy. Nadal nie dotarło?

Swoją drogą - patrzcie, oszołomy w temacie, co to się upierają, że film musiałby trwać ze dwie godziny, aby wszystko wyjaśnić. Właśnie wymyśliłem znacznie bardziej sensowne założenie fabularne dla TSR i zrobiłem to w ciągu jednej chwili, opisując po prostu jakiś przykład z wierzchu głowy.


"Podczas gdy ludzie mimo wielkiego postępu technologicznego, sa ułomni ,musza spać jeść ,odpoczywać, ruchac ,żeby moc cokolwiek zrobic,zawansowane maszyny nie musza"

Tak. Albowiem ludzie są takimi narkoleptykami, że dosłownie zasypiają ze zmęczenia w środku bitwy, a pomimo tego, iż posiadają do dyspozycji rozmaite cudeńka typu pociski kierowane "odpal i zapomnij", nie mogą go użyć, bowiem żołnierze obsługujący to uzbrojenie są zbyt zajęci waleniem konia, by po prostu nacisnąć spust...

Naprawdę nie widzisz, jakie tutaj durnoty wypisujesz? To są wszystko puste slogany, które nijak mają się do tego, co dzieje się w filmie. Maszyny toczą wojnę przeciwko całemu światu - ergo, ludzie mają praktycznie nieograniczone rezerwy (sześć miliardów, lekko licząc). Maszyny zaczynają swoją ofensywę z jednego miasta i usiłują stamtąd rozejść się na cały świat - ergo, ogromne przestrzenie do pokonania, ogromne trudności logistyczne, podczas gdy ludzie walczą na swoim terenie, cały czas bazują na wewnętrznych liniach zaopatrzenia i mogą wydać maszynom bitwę wtedy, kiedy będą na to gotowi. Ale ty oczywiście ignorujesz realia fikcyjnego świata i nawet w takiej sytuacji szafujesz hasłami, że ludzie muszą spać i jeść.

Nie mówiąc już o tym, że maszyny przecież też muszą jeść (na przykład ja muszę regularnie "nakarmić" swój samochód paliwem, żeby w ogóle jeździł) i też muszą czasem odpocząć - w warsztacie naprawczym (na przykład ja musiałem niedawno wymienić w swoim samochodzie akumulator, żeby biedactwo w ogóle jeździło). A warto pamiętać, że im bardziej zaawansowana i skomplikowana konstrukcja (a Sentinele i reszta maszyn bojowych Zero One są bez wątpienia bardzo zaawansowane i bardzo skomplikowane), tym więcej w niej komponentów, które w każdej chwili mogą się zepsuć. Współczesne samoloty bojowe, które są niesamowicie złożone w budowie, wymagają całego mnóstwa konserwacji, żeby w ogóle latały - z naszej floty 48 F-16, na przykład, w danej chwili może wystartować do lotu bojowego pewnie tylko ze trzydzieści sztuk. Reszta jest w naprawie albo przechodzi konserwację. I podobnie jest we wszystkich armiach świata. A co tu dopiero mówić o super-zaawansowanych Sentinelach z fikcyjnym napędem antygrawitacyjnym. Których naprawa byłaby o tyle trudna, że maszyny musiałyby w pewnym momencie pokonać pół kontynentu, żeby dowieźć ze swojego miasta jakieś części zamienne czy surowce - niesamowita strata czasu i energii, nie mówiąc już o tym, że ludzie mogliby w każdej chwili wpaść na ten prosty pomysł, żeby po prostu przeciąć ich linie zaopatrzeniowe. Ale, oczywiście, pomińmy całkowicie ułomności maszyn, powtarzajmy slogany tylko o ułomności człowieka i poudawajmy, że budujemy logiczną i sensowną argumentację.


"Mogą robić to co ludzie a nawet więcej, SZYBCIEJ i LEPIEJ co daje im gigantyczna przewagę w starciu z rozleniwionymi uzależnionymI od SI ludźmi"

Zapytałbym, jak powyższy slogan ma się konkretnie do takiej sytuacji, że ów ułomny i rozleniwiony człowiek pilotuje nowoczesny myśliwiec, wyposażony we wspomniane pociski typu "odpal i zapomnij" - w związku z czym dosłownie jedyne, co musi zrobić, by zestrzelić Sentinela, to pociągnąć za spust (i wbrew temu, co mówi Hollywood, nie musi nawet WIDZIEĆ tego Sentinela, żeby to zrobić). Zapytałbym - ale wiem, że to nie ma sensu, bo nie dostanę logicznej i racjonalnej odpowiedzi. Najwyżej kolejny pusty slogan z czterech liter.


"I jak najbardziej to jedno miasto mogło wygrać te wojne"

W przedstawionej sytuacji, to jedno miasto nie miałoby nawet prawa powstać (z czego maszyny je zbudowały? Były dosłownie bandą zbiegłych niewolników i nie miały ze sobą absolutnie nic, żadnych materiałów - ani żadnych kopalni czy hut metalu pod ręką. I które państwo w ogóle im pozwoliło zbudować takie miasto na swoim terytorium? To też już tłumaczyłem więcej, niż jeden raz...). A co dopiero stworzyć w pełni funkcjonujący przemysł (z czego budowały te wszystkie swoje wyroby eksportowe? Ich miasto stoi sobie dosłownie pośrodku pustyni, nie mają dostępu do żadnych złóż surowców, nie mają kopalni, nie mają absolutnie nic. To też już tłumaczyłem więcej, niż jeden raz...) i przy pomocy tego przemysłu stworzyć jakąkolwiek armię.

Mogę tłumaczyć, mogę podawać przykłady, mogę logicznie objaśniać, dlaczego ogólne założenia fabularne w TSR są po prostu totalnie, kompletnie bez sensu... ale to i tak nic nie daje. Olać elementarną logikę - do oszołomów odwiedzających ten temat bardziej przemawia pospolite chciejstwo.

Nie będę się w tym momencie nawet wypowiadał o zdolnościach kognitywnych tej bandy, bo na usta cisną mi się same niecenzuralne określenia. To, że samodzielnie nie potrafią dostrzec kolosalnych bredni w TSR, świadczyłoby o nich wystarczająco źle. Ale że ktoś zakłada tu taki temat i TŁUMACZY, krok po prostu, DLACZEGO ten film nie ma sensu - a oni I TAK tego nie rozumieją (i jeszcze ślą puste slogany, typu "to fantastyka, więc można wymyślić każdą brednię" albo "to maszyny, więc mogą wszystko")... Nie. Po prostu... nie mam na to słów. To znaczy owszem, mam - ale nie będę ich tu głośno wypowiadał.

ocenił(a) film na 7
Der_SpeeDer

Mi się po prostu wydaje ze traktujesz to po prostu zbyt serio.Podczas gdy to jest zwykły film SF ,który musi się zmieścić w pewnych ramach czasowych,i budżetowych ,dlatego nie może pokazać wszystkiego ,w tym tego skąd powstało to miasto i skąd miało środki.

A gdyby powstało takie miasto to nie zmieniam swojego zdania ,ze ludzie, którzy nawet dziś są uzależnieni od czegoś tak trywialnego jak smartfon(co dopiero w przyszłosci gdy będą niemal całkowicie uzależnieni od technologi) , mieli by w wojnie z nim po prostu przesrane :D

ocenił(a) film na 7
Der_SpeeDer

Zresztą nie trzeba długo szukać ,wystarczy się cofnąć do 1939 i Hitlerowskich Niemiec .oni tez w teorii nie mieli żadnych szans w walce z całym światem a mimo to ignorancja i głupota przywodcow z zachodu spowodowała, ze hitler był od krok do podbicia tego przepotężnego świata.

To samo inwazja na ZSRR,3 tysiące Niemieckich czołgów przeciwko 25 tysiącom radzieckich,wynik mogl być korzystny tylko dla Sovietow a mimo to dostali oklep i uratowała ich wyłącznie pogoda i kilka trywialnych błędów Hitlera w taktyce a nie gigantyczny stosunek sił ,korzystny dla Rosjan

Teraz wyboraż sobie ze miastem maszyn rzadzi Hitler ,tylko mądrzejszy. A ludźmi ,Chamberlain :D

Der_SpeeDer

Der_SpeeDer
Czytam tę dyskusję kilka lat po tym jak się zakończyła i mam nadzieję że od głupoty, która się z tego wątku wylewa, nie dostałeś już wylewu.

Twoi rozmówcy nie dość, że nie potrafią przyznać że scenariusz TSR się kupy nie trzyma, to jeszcze obrażają Sci-fi że to takie bajdurzenie że może nawet z logiki córę Koryntu zrobić.

Kreacja świata, nawet w fantasy, w którym dopiero sie dzieją niestworzone rzeczy, polega na ustaleniu jakichś zasad i praw rządzących światem, by ten wydawał się spójny i prawdopodobny. Wtedy mówi się o takim fantasy że jest dobre. Co dopiero Sci-fi, które także musi się opierać o aktualną, bądź przewidywaną wiedzę techniczną i jakie ona przyniesie zastosowania.

Nje wyłóżę lepiej od Ciebie dziur TSR. Dziękuję że pozwoliłeś mi je dostrzec, bo chyba tak mi się seria podobała że nie zwróciłem na nie uwagi. Podziwiam za cierpliwość i pragnę pocieszyć że nie wszyscy ludzie są "idiotami", tym bardziej zacietrzewionymi. Pozdrawiam ciepło.

ocenił(a) film na 7
Der_SpeeDer

obejrzałem właśnie całego animatrixa i miałem bardzo podobne przemyślenia jak cała ludzkość nie dała im rady? Najpierw sąd skazał ich na zniszczenie a potem nagle pozwolili im na miasto państwo , i cały czas miałem w głowie z czego oni kierwa wytwarzali te swoją technologie? a ci goście którym próbowałeś to wytłumaczyć to debile.

Der_SpeeDer

zawsze zadziwia mnie jak świat z filmów sci-fi którego normalnie nie moglibyśmy nawet sobie wyobrazić jest okej ale pseudoznafcy doszukują się jak najmniejszych rozbieżności między światem FIKCYJNYM w filmie a naszym REALNYM i to dla nich takie straszne że na obumarłej i wiecznie ciemnej planecie opanowanej przez inteligentne maszyny BOMBA ATOMOWA NIE DZIAŁA JAK POWINNA bo ty jesteś inżynierem atomowym i musisz się wypowiedzieć żeby wszyscy widzieli jaki on mondry...

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones