No dobra, niech im będzie, było parę kropli, ale w sumie już sam opis filmu sugeruje, że coś jest nie tak. W końcu śmierć w ruchomych piaskach do krwawych nie należy ;/ No ale nie bądźmy już tacy złośliwi, w końcu kto wie, czy to piasek jest zabójcą? a może na Kalifornijskiej plaży zalęgły się tremorsy (mówię oczywiście o wężoidach)? Odpowiedź poznamy z czasem, o ile po drodze nie zaśniemy. Niestety, ale 'Blood Beach' to produkcja raczej nudnawa, przynajmniej we wzbudziła więcej znużenia, niż emocji. Bohaterowie co prawda nie budzą jakiejś większej irytacji, ale nie budzą też nic innego. Na dobrą sprawę, może to ich należało by obudzić? Wszyscy byli do bólu nijacy i obojętni, no może poza jak zwykle przyzwoitym Johnem Saxonem.
Sceny śmierci nie robią wrażenia, choć jedna była na pewno niepowtarzalna - w ilu filmach widzieliście jak plaża ogryza typowi wacka? ;) no chyba nie wiele. Tak czy siak film ciągnie się niemiłosiernie, i cały intrygujący, choć kretyński pomysł się marnuje. Niektóre sceny były wydłużone do granic możliwości, choć nie wnosiły zupełnie nic do fabuły. Do tego muzyka jest koszmarnie zamulona. O suspensie czy gore można jedynie pomarzyć, a klimat też nie zachwyca. Widziałem znacznie gorsze produkcje, ale tą też odradzam.